Z danych przedstawionych przez francuskie ministerstwo rolnictwa wynika jednoznacznie, że w ciągu ostatniego półwiecza spożycie wina w tym kraju drastycznie spadło. 50 lat temu statystyczny Francuz wypijał 120 litrów wina rocznie, teraz 43 litry.
Dietetycy w euforii, ale winiarze szlochają. W podobnych proporcjach zmalał eksport francuskiego wina. W tym przypadku szlochają wszyscy: minister finansów i patrioci. W latach 1970 – 1980 światli francuscy publicyści popisywali się jeremiadami przeciw nadużywaniu alkoholu, na wszystkich frontach, ale najbardziej za kierownicą. Krążył wówczas popularny slogan: „Un verre, cela va, deux verres, bonjour les degats” – jeden kieliszek, ujdzie, dwa kieliszki, witajcie uszkodzenia. Czy ten slogan poskutkował, czy jakieś inne przyczyny spowodowały spadek spożycia wina – to zagadnienie do zbadania dla francuskich socjologów, właśnie się za to zabierają. Ale już teraz gołym okiem widać, że wino przestaje być nierozerwalnie związane z wizerunkiem Francji. Coś się w kulturze tego kraju „przekręciło”, młodzi odwracają się od wina. Z francuskich statystyk wynika (FranceAgriMer), że obywatele tego kraju poniżej 35 roku życia piją trzykrotnie mniej wina niż wynosi średnia krajowa. Natomiast ludzie w wieku od 50 do 64 lat, zamiast dawać młodym przykład, piją prawie dwa razy więcej, niż średnia krajowa. Zgroza.
Zgroza podwójna, ponieważ młodzi odwracają się wprawdzie od wina, ale nie od alkoholu! Młoda Francja zamiast po kieliszek wina sięga po szklaneczkę czegoś mocniejszego. Niezdrowo i nie patriotycznie. A skutek jest taki, że podczas winobrania 2008 roku zebrano we Francji 42 miliony hektolitrów moszczu, najmniej od 15 lat.
Image may be NSFW.Clik here to view.

Clik here to view.

Clik here to view.

Clik here to view.
